Ostatnio wrzuciłam do sieci swoje zdjęcie tydzień po porodzie. Moje ciało jest moją wizytówką. Jestem trenerem i dietetykiem. Od kilkunastu lat pracuję z kobietami, które planują, są w ciąży lub wracają do formy po porodzie. Wiem jak dla wielu z nich czas ciąży był traumatycznym przeżyciem. Często mówiły o rujnowaniu ciała, braku świadomości i.... presji społeczeństwa, że mają jeść za dwoje i nie powinny ćwiczyć bo zrobią krzywdę dziecku.
Tak, tak takie poglądy nadal panują. Na szczęście jest już troszkę lepiej. Kobiety są bardziej świadome. Już nie mam poczucia, że walę głową w mur.
I uwierz, że nie chodzi o to by nie przybierać na wadze w ciąży tylko chodzi o to by w ciąży nie tyć. Zawsze powtarzam, że jeśli masz poczucie, że zdrowo się odżywiasz, a jednocześnie przybierasz na wadze to się nie przejmuj. Po prostu zatrzymujesz wodę w organizmie. Ja też tak miałam w pierwszej ciąży. 3 miesiące po porodzie nie mogłam włożyć stóp w klapki prysznicowe.
Ta ciąża z kolei mnie zaskoczyła, choć włożylam w nią tyle samo wysiłku co w poprzednie. 7 dni po porodzie wyglądam lepiej niż kiedykolwiek. Macica już jest obkurczona, brzuch wydaje sie być płaski, a w ogromnej mierze to zasługa przygotowanego ciała do ciąży i przede wszystkim ogromna dyscyplina żywieniowa w trakcie ciąży (jak wiecie miałam cukrzycę ciążową, więc nie było tutaj wymówek, że mam zachciankę na sernik. Po prostu musiałam się dyscyplinować i nie mogłam na krok odpuszczać. Nic nie jest w stanie tak kobiety zmotywować do wysiłku jak zdrowie jej dziecka.) W dalszej części napiszę o powrocie do formy i co to tak naprawdę oznacza.
W pierwszej kolejności chciałabym poruszyć temat pierwszych tygodni po porodzie. To niezwykle trudny i szczególny czas z kilku względów. Pytacie mnie często czy coś sie zmienilo po 3 porodzie? Czy jest inaczej?
Przyznaję szczerze, że jest lepiej. Lepiej psychicznie. Teraz potrafię na maksa cieszyć się z mojego macierzyństwa. Nie mam w sobie tylu lęków i takiego stresu.
Jestem bardzo szczęśliwa.
Po pierwszym porodzie byłam bardzo zestresowana, ciągle kłuło mnie serce i to tak, że w ciągu pierwszych tygodni byłam kilkukrotnie u kardiologa bo bałam się, że mam stan przedzawałowy.
Pamiętam, że połóg po pierwszej Córeczce był okropny. Miałam baby bluesa, dużo płakałam, przytłaczała mnie codzienność, samotność, nieporadność, niepewność i pogoda. Urodziłam w Wigilię. Święta spędziłyśmy w szpitalu. A później było jeszcze gorzej. Okropne mrozy, sezon grypowy i powrót Wojtusia do pracy. Całe dnie byłyśmy same, nikt do nas nie mógł przychodzić ze względu na panującą grypę i my też nie mogłyśmy wychodzić na zewnątrz.
Pierwsze 3 miesiące były koszmarne. Pamiętam, że obiecałam sobie, że jeśli wszystko będzie dobrze i będziemy chcieli mieć jeszcze dzieciątko (co nie było takie oczywiste na początku) to zrobię wszystko by tak to zaplanować by rodzić na wiosnę. Na szczęście udało się to zrealizować. Dwie moje młodsze Córeczki urodziły się pod koniec marca.
Mając takie doświadczenia po pierwszym porodzie i połogu drugi okazał się marzeniem, a trzeci bajką. Ostatnio rozmawiając ze swoją przyjaciółką stwierdziłam, że szkoda, że od razu nie jest tak fajnie. Od razu po pierwszym porodzie. Wówczas wiele kobiet dużo przyjaźniej byłoby nastawionych do macierzyństwa.
No ale nic tak już jest i nic z tym nie zrobimy. Pozostaje jedynie o tym mówić, zwiększać świadomość i pamiętać, że z każdym dniem połogu jest łatwiej. Mniej krwawimy, goją się sutki, stabilizuje się laktacja, hormony wracają do równowagi i podbrzusze mniej boli.
[Proszę pamiętajcie, że to co jest napisane w tym tekście to są moje doświadczenia. Mam świadomość, że każda z nas jest inna i inaczej wszystko przechodzi. Tak jak każda ciąża u mnie była inna i każdy połóg. To są moje doświadczenia i nie mam doświadczeń każdej z Was. Mam swoje i nie odnoszę się do innych. Szanuję każdą z Was i uwierzcie mi, że mając 3 Córeczki życzyłabym sobie, by żadna z kobiet nie musiała doświadczać niczego nieprzyjemnego w okresie macierzyństwa tylko by był to czas tylko miłością wypełniony].
A teraz do brzegu!
PORÓD
3 razy rodziłam naturalnie w szpitalu państwowym. Standardowo za każdym razem odchodziły mi wody i tak zaczynał się mój poród. Pierwszy raz skorzystałam ze znieczulenia i uważam, że to była świetna decyzja, bo przy kilkunastu godzinach porodu, te kilka chwil ze znieczuleniem, było ogromnym wytchnieniem. Każdy następny poród był bez znieczulenia.
Na całe szczęście odbyło się bez nacinania krocza i pęknięć. Miałam ogromne szczęście do położnych, które były przy mnie podczas porodu. Choć nie były opłacone, tylko akurat miały dyżur.
Każda z nich podeszła do mnie z ogromną empatią i niesamowitym ciepłem. W takich warunkach, kiedy bardziej bezbronna być nie możesz było to dla mnie najważniejsze. Godne traktowanie, szacunek i wspaniała atmosfera, o profesjonaliźmie nie wspominając.
Jestem bardzo wdzięczna za to jakie kobiety stanęły na mojej porodowej drodze. Nie mam na co narzekać.
Przy każdym porodzie towarzyszył mi mój Mąż. Mimo różnych obiekcji, które miałam przed pierwszym porodem cieszę się, że zdecydowałam się na wspólny poród. Wojtek był ogromnym wsparciem przy każdym z nich. Nie zmieniłabym tej decyzji. Jeśli możesz rodzić z partnerem to zawsze będę polecać.
POŁÓG
Mając takie doświadczenia jakie mam z dotychczasowymi porodami i połogiem po każdym, ten naprawdę jest bajkowy.
Generalnie staram się nie narzekać i przyjmować życie takim jakie jest. Mimo tego, że czas porodu i połogu wygląda tak jak wygląda to sytuacja po pierwszym poniekąd mnie zaskoczyła. Pisałam już o tym na początku. Dlatego teraz wybaczcie mi moje doskonałe samopoczucie, moją sylwetkę okupioną ogromnym wysilkiem i moje pozytywne nastawienie do świata. Jestem szczęśliwa, że teraz połóg mnie nie zaskoczył, że wiem co i jak, że stając się mamą po raz trzeci jestem bardziej świadoma, że nie przesypiam nocy i nie mam z tym problemu, że karmię moją córeczkę co 1,5 godziny dzień i w nocy, że wiem co robić kiedy ona płacze i że żadne z powyższych mi nie przeszkadza. Wiem, też że krwawiące sutki w końcu się zagoją, laktacja się ustabilizuje i że teraz jest czas na tryb SLOW i że trzeba cieszyć się tym co jest. Widzę po swoich dwóch Córeczkach jak ten czas leci i że one już nigdy nie będą tak malutkie, więc cieszę się z każdej nawet tej nieprzespanej chwili. I dziękuję za to, że mogę być mamą po raz trzeci Podumowując fizjologii nie oszukasz. Wszystko odbywa się tak jak po poprzednich porodach, ale z pewnością łatwiej to znieść bo głowa zdecydowanie lepiej pracuje.
POWRÓT DO FORMY
Każda z Was pyta mnie kiedy wróciłam do formy po poprzednich porodach i jak ten powrót wyglądał.
Bardzo bym chciała byśmy wyjaśniły dwie kwestie. A mianowicie co to znaczy wrócić do formy po ciąży?!
Dla wielu powrót do formy po ciąży to wcześniej wspomniany płaski brzuch lub np. waga którą miałyśmy przed porodem. Jednak ja chciałabym byście pamiętały o tym, że Twoje ciało to coś więcej niż krata na brzuchu czy cyferki na wadze.
Twoje ciało po porodzie musi się zrehabilitować. Czesto poród porównywany jest do maratonu, a ja Wam szczerze powiem, że ja po każdym porodzie czułam się jakby czołg po mnie przejechał. Bez względu na to czy poród trwał 16 godzin czy 20 minut czułam się jak taka pacynka, której każda część ciała funkcjonuje osobno, a ja nie umiem poskładać go do kupy.
Kobiety po porodzie mają problemy z nietrzymaniem moczu, z obniżeniem narządów rodnych, z osłabionymi mięśniami dna miednicy, z rozstępem mięśni prostych brzucha, z rozwarstwionym spojeniem łonowym, z hemoroidami, z bólami kręgosłupa, z przestawioną miednicą, itd. Można wymieniać w nieskończoność, bo każda z nas to jakaś historia.
Dlatego moja Kochana zanim pójdziesz na siłownię po 6 tygodniach od porodu naturalnego lub 12 po cięciu cesarskim zrób porządek ze swoim zdrowiem, by móc w spokoju budować swoją "wizualną" formę.
Wykorzystaj czas połogu na konsultację z fizjoterapeutą (swoją drogą jeśli możecie kogoś polecić to napiszcie mi kogo, bo też chcę się już wziąć za siebie), zróbcie porządek ze swoimi najważniejszymi mięśniami czyli mięśniami dna miednicy, by móc funkcjonować komfortowo, zróbcie porządek z mięśniami brzucha tak by za pół roku nie martwić się że nadal wyglądasz jak w 6 miesiącu ciąży.
Pamiętaj nie wykonuj ćwiczeń na mięśnie brzucha zarówno w ciąży jak i po porodzie dopóki nie będziesz miała pewności, że rozszczep już Ciebie nie dotyczy. Możesz nimi pogłębiać istniejący rozszczep mięśni prostych i zrobić sobie ogromny problem zdrowotny.
Niech fizjoterapeuta zajmie się Twoją miednicą i kręgosłupem. Nie bój się korzystać z pomocy, by zażegnać na zawsze wszystkie niedogodności poporodowe. I nie wstydź się Kochana one dotyczą większości z nas. Im szybciej zaczniesz działać tym lepiej dlatego wykorzystaj czas połogu kiedy hormony jeszcze Ci pomogą na rehabilitację Twojego doskonałego ciała, które pozwoliło Ci wydać na świat maleńką Istotkę.
Ja aktualnie codziennie wzmacniam mięśnie dna miednicy, zbadałam czy mięśnie proste mi się zeszły i tak zeszły mi się już na 1 palec, więc super. Boli mnie jedynie odcinek lędźwiowy kręgosłupa, choć po kilku masażach mojego męża jest już lepiej i czuję pieczenie w odcinku piersiowym kręgosłupa od karmienia piersią w dziwnych pozycjach. Aktualnie i to muszę zrobić już w tym tygodniu poszukuję fozjoterapeutki, która ogarnie moje ciało i sprawdzi czy za 5 tygodni będę mogła zacząć ćwiczyć ze swoją płytą FIT MAMA i czy będę mogła wracać do formy "wizualnej".
Dziewczyny róbcie wszystko z myślą o swoim zdrowiu. Pamiętajcie jeśli Wy same o siebie nie zadbacie to nikt tego za Was nie zrobi. Wasze zdrowie w Waszych rękach i zanim zaczniecie dbać o formę "wizualną" zadbajcie o tę "zdrowotną". Bez tej drugiej Wasze wysiłki spelzną na niczym. Mało tego o swój rdzeń, brzuch, mięśnie dna miednicy zacznijcie już dbać jeszcze przed ciążą. Potem powrót do formy będzie łatwiutki. I pilnujcie tego co ląduje na Waszym talerzu i nie tylko ze względu na swój wygląd, ale przede wszystkim ze względu na zdrowie maluszka i swoje.
Trzymam kciuki za każdą z Was. Z nikim się nie porównujcie, bądźcie sobą i bądźcie szczęśliwe. Nie bójcie się włożyć trochę wysiłku w swoje ciało. Ja będę mówić o ciele kobiet, różnych spojrzeniscach na formę, a niektórzy będą to nazywać budowaniem presji, inni świadomości. A ja chcę by kobiety byly po prostu szczęśliwsze. I niestety dla wielu z nas wygląd będzie kluczowym determinantem dobrego samopoczucia, a ja wiem, że wcale dużo nie trzeba by to osiągnąć. Jestem tuż obok i w razie czego piszcie. Ściskam mocno.
Wasza Edi
Jedna odpowiedz
Paulina
Wspaniały tekst przepełniony empatia do kobiet i chęcią uświadomienia kobiet – dziękuję jako kobieta, która planuje pierwszą ciążę w przyszłości 🙂